Całe życie nienawidziłam bakalii. Nauczyłam się je jeść dopiero w
zeszłym roku i to też bardzo małymi krokami, choć rodzynkami w cieście
nadal pluję [jestem z tych nieuznających rodzynki w sernikach i ciastach
drożdżowych (; ], to tolerancja na różnorodność pokarmów zwiększyła mi
się w ostatnich latach mocno. Nie sądziłam jednak, że do tego stopnia,
że nie dość, że sama upiekę ciasto uginające się od bakalii, to jeszcze
spróbuję i stwierdzę - cholera, dobre! Dla mnie jest nieco za słodkie -
mały kawałek wystarczy całkowicie, ale jest to słodycz bardzo przyjemna,
nie przecukrzona, dobrze zrównoważona żurawiną i orzechami, do tego
samo ciasto rzecz jasna jest bez słodu, tego byłoby już za wiele.
Klasyczne
ciasto bożonarodzeniowe powinno znacznie dłużej leżakować, choć myślę,
że przygotowanie go kilka dni wcześniej nie powinno stanowić problemu.
Ja swoje piekłam w sobotę wieczorem, w niedzielę robiłam zdjęcia i
kawałek widoczny poniżej został już skonsumowany - smaki zdążyły się już
w pewnym stopniu przegryźć, myślę że w Boże Narodzenie będzie smakowały
wyśmienicie (:
SKŁADNIK:
(tortownica 18cm)
- 1,5-2 szklanek masy mincemeat PRZEPIS
- 1/2 szklanki mąki kokosowej [kasztanowa też będzie super]
- 1/4 szklanki płynnego tłuszczu [masło klarowane, smalec, olej kokosowy]
- 4 jajka
- 2 łyżeczki cynamonu
- 1 łyżeczka sody + 1 łyżeczka octu jabłkowego
- szczypta soli
Mąkę
z cynamonem umieścić w misie malaksera, dodać jajka i tłuszcz oraz sól i
połączyć na jednolitą masę. Wmieszać sodę z octem, ponownie połączyć,
jednak nie ubijając zbyt długo. Na koniec dodać masę mincemeat i
połączyć z resztą za pomocą łyżki.
Piec ok 30 minut w 180 stopniach - do suchego patyczka.
Po upieczeniu i ostudzeniu ciasto można posmarować glazurą stworzoną z mieszanki miodu z wodą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
0 komentarze:
Prześlij komentarz