Tort, którego upieczenie było dla mnie niezłym dylematem. Zazwyczaj staram się piec jak najprościej [choć kiedyś było zgoła inaczej, a to dawało mi prawdziwą frajdę] i co najważniejsze, nie przesadzając z ilością cukru. Wypiek miał być dla Taty na Dzień Ojca. Taty wielbiciela czekolady, więc pierwsze co przyszło mi do głowy to ten tort. A jest to tort szczególny, ponieważ zupełnie pierwszy, jaki upiekłam dla swojego chłopaka na jego 21 urodziny, czyli.. oj, dawno i nieprawda (;
W oryginale jest to Tort Czekoladowy z Meksyku, na mące pszennej, z nabiałem i kupą cukru. Dosłownie kupą cukru. Pamiętałam jednak jak niezwykle wówczas nam smakował, mimo, że za słodki. Ciężki, wilgotny, przełożony mocno kakaowym kleistym kremem, cudo. Dlatego też była to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, kiedy zastanawiałam się nad tortem dla Taty. Żadne tam bezy, kremy czy budynie - ciężka czekolada!
Tak więc - tort wybrany, zmodyfikowany, proporcje zmniejszone na 16cm tortownicę + o wiele mniej słodu i co najważniejsze - zrezygnowałam z karmelu na rzecz malin. Po pierwsze, co za dużo to niezdrowo, po drugie.. no nie chciało mi się, a po trzecie - niech się chowa karmel przed malinami skąpanymi w czekoladzie, strzał w dziesiątkę i nie ma co dyskutować.
Tort dodatkowo otwiera tag 'samuraj', bo choć po zboża sięgam od dawna w niewielkich ilościach, to na blogu żaden przepis jeszcze nie miał okazji zagościć. Więc będzie ten torcik, ale szczegóły odnośnie mąk macie poniżej (;
SKŁADNIKI:
[na foremkę 16cm]
Ciasto:
- 100g mąki*
- 25g kakao/karobu**
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- szczypta soli
- 2 łyżki bardzo mocnego [!] espresso lub 1 łyżka kawy rozpuszczalnej w 1 łyżce ciepłej wody
- 2-3 łyżki gęstego mleka kokosowego
- 1-2 łyżki whisky opcjonalnie
- 1 łyżeczka octu jabłkowego
- 1 białko
- 1 żółtko
- 40g miękkiego masła
- maksymalnie 100g ksylitolu, lub mniejsza ilość miodu
+ tłuszcz do wysmarowania tortownicy
Krem:
- 65g kakao/karobu**
- maksymalnie 80g ksylitolu lub mniejsza ilość miodu
- 190ml mleka kokosowego***
- 35g bardzo gorzkiej czekolady
- 2 łyżki whisky opcjonalnie
- ziarenka z 1-2 lasek wanilii
Dodatkowo:
- ok 150g malin, lub innych jagodowych owoców.
Krem na spokojnie można przygotować dzień wcześniej, smaki lepiej się przegryzą. Kakao i ksylitol/miód wymieszać i zalać taką ilością mleka, aby powstała gęsta pasta. Wówczas dodać resztę mleka, wymieszać i wstawić na gaz. W tym czasie stopić czekoladę w kąpieli parowej lub mikrofalówce. Gotować ok 3 minuty, zdjąć z ognia. Dodać czekoladę, whisky i wanilię, ostudzić, przykryć i wstawić do lodówki.
Mąkę wymieszać z kakao, sodą i solą. W oddzielnej miseczce połączyć kawę, mleko, whisky i ocet.
Masło utrzeć z wybranym słodem na puch. Dodać 1/3 miksu mąk i zamieszać. Ponownie dodać 1/3 miksu mąk oraz 1/2 miksu kawowego i połączyć. Na koniec dodać resztę składników i ponownie połączyć. Białko ubić na sztywną pianę, na koniec wmiksować żółtko i delikatnie połączyć z ciastem.
Całość przelać do wytłuszczonej tortownicy. Piec ok 25-30 minut w 180 stopniach.
Po upieczeniu i wystudzeniu przekroić na dwa blaty. Masę podzielić na dwie części. Jedną wyłożyć częściowo na blat, ułożyć gęsto maliny i przykryć resztą połowy masy. Przykryć wierzchem ciasta i rozsmarować na nim drugą połowę kremu. Schłodzić w lodówce.
UWAGI:
* - użyłam miksu na oko: kasztanowa, gryczana, ziemniaczana i chyba łyżka ryżowej, ale można użyć samej kasztanowej, lub kombinować. Ciasto wychodzi ciężkie tak czy siak, a oryginał był na czystej pszennej.
** - miałam mało kakao - wszędzie użyłam miksu z karobem, którego smak mi odpowiada, więc jeśli i Wy go lubicie, zastępujcie śmiało
*** - zauważyliście, że tort jest bardzo kaloryczny? Ja również. Mleko krowie ma o wiele mniej kalorii, więc jeśli tort ma być bez nabiału, a Wy nie chcecie piec kalorycznego potwora, polecam wydoić mleko kokosowe własnoręcznie, ewentualnie mleko migdałowe, lub inne wybrane. Na taką ilość zużyłam 1/2 szklanki wiórków i 1 szklankę wrzątku, a jeszcze zostało mi ciut do skosztowania. Resztkę wiórków zmiksowałam z dwoma świeżymi daktylami i odrobiną tłuszczu, wyszła mi smaczna papka-przekąska.
Oryginalny przepis pochodzi z książki KUCHNIE ŚWIATA Kuchnia Meksykańska, przepisy zebrane przez Martę Orłowską
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
2 komentarze:
Wygląda bardzo smacznie i apetycznie! :)
Piękny i niesamowicie smakowity! Czekolada i maliny to świetne połączenie!
Prześlij komentarz