Czasami planując jakiś wypiek muszę brać pod uwagę fakt, że nie wszyscy przy stole znają mój sposób odżywiania i moje smaki. Zarówno moi najbliżsi jak i ja preferujemy mniej słodkie wypieki, proste i niezbyt udziwnione, ale w momencie, kiedy ciasto muszę zaserwować również osobom spoza naszego wąskiego kręgu specyficznych upodobań zaczyna łapać mnie lekki stres i niepewność, czy aby na pewno wstrzelę się w smak i czy nikt nie będzie robił dobrej miny do złej gry. To nie jest fajne :D
Poniższa tarta świetnie zdaje egzamin, jak i zdało egzamin drugie ciasto, które również tamtego dnia wylądowało na stole, a na blogu wyląduje niebawem. Połączenie wyczuwalnie waniliowej jedwabistej masy ze słodko-kwaśnymi jabłkami jest po prostu super. Obłędna, może nieco za słodka [ale tutaj i tak słodzimy wedle własnych preferencji], zjadła się od razu cała. Warto było (:
Spód:
- ok 70g wiórków kokosowych
- garstka dowolnych orzechów, ok 20g
- garść suszonych daktyli zalanych na noc wodą*
- szczypta soli
Masa jaglana:
- 1/2 szklanki kaszy jaglanej
- 1,5 szklanki wody lub mleka roślinnego
- płaska łyżeczka wanilii Bourbon
- dowolny słód do smaku**
- szczypta soli
Karmelizowane jabłka:
- 2 jabłka***
- cukier kokosowy/ksylitol
- cynamon i szczypta wanilii
- szczypta soli
Jabłka umyć, obrać ze skórki i pokroić w drobną kostkę, a następnie
zasypać cukrem kokosowym/ksylitolem i odstawić na kilka godzin.
Orzechy zblendować pulsacyjnie, połączyć z wiórkami na szerokiej patelni
i prażyć do lekkiego zrumienienia. Namoczone daktyle zblendować na
jednolite puree z odrobiną wody, w której były moczone. Połączyć z
wiórkami i orzechami i bendować do momentu, w którym masa stanie się na
tyle jednolita, żeby dawała się zlepić w jednolitą kulę. W razie
potrzeby można regulować jej konsystencję wodą z daktyli/miodem lub
dodatkowymi wiórkami, gdyby masa wyszła zbyt mokra [ewentualny nadmiar
można wykorzystać do pralinek lub po prostu zjeść (; ].
Gotową masą wyłożyć spód i brzegi formy, a następnie schłodzić w lodówce.
Odmierzoną kaszę jaglaną przepłukać pod bieżącą wodą. W rondelku
zagotować wodę lub mleko, dodać kaszę i gotować na małym płomieniu ok 10
minut pod przykryciem. Po tym czasie zdjąć z ognia i odstawić do
całkowitego wchłonięcia płynów przez kaszę [rondelek można dodatkowo
owinąć w ręcznik lub ścierkę i wstawić do piekarnika]. Tak ugotowaną
kaszę przełożyć do blendera i zmiksować na bardzo gładką, jednolitą
masę, całość zajmie kilka minut. Podczas blendowania dodawać kolejno
wanilię oraz słód. W razie potrzeby masę można odrobinę rozrzedzić
mlekiem lub wodą z daktyli, jeśli jeszcze nam została**** Masa musi być
gęsta, można ją rozrzedzić zaledwie na tyle, byle było możliwe
rozsmarowanie jej na dnie formy. Nie należy również przesadzać z
dosładzaniem masy, ponieważ już sam spód i karmelizowane jabłka będą
słodkie.
Powracamy do jabłek. Po kilku godzinach powinny puścić sporo soku, z
którego należy jabłka dokładnie odsączyć. Sok umieścić na patelni i
podgrzewać redukując do momentu, w którym uzyskamy gęsty, ciemnobrązowy,
kleisty karmel. W tym momencie dodajemy jabłka, cynamon, odrobinę
wanilii i szczyptę soli i mieszamy całość smażąc jeszcze chwilę.
Ściągamy z palnika i studzimy. Wystudzone jabłka należy ponownie
odsączyć z patelni, np za pomocą łyżki cedzakowej, i umieścić je na
chłodnej masie jaglanej. Całość polać resztą karmelu i posypać płatkami
migdałowymi.
UWAGI:
* - daktyle można zalać również w dniu przygotowywania ciasta. Używamy
wtedy wrzątku, lub podgotowujemy je przez chwilę. Można je również
zastąpić miodem lub innym płynnym słodem.
** - u mnie była to woda z daktyli, odrobina miodu i ksylitolu.
*** - kwestia upodobań, u mnie twarde i kwaskowate, żeby równoważył słodycz karmelu
- surowy spód z wiórków kokosowych i daktyli to coś, z czego już
korzystałam parę razy, jednak zawsze był to spód tortu/tarty, nigdy
forma z pionowymi brzegami. Jakkolwiek, jest to bardzo smaczny sód, tak
jednak jest zbyt miękki. Zlepiony większą ilością miodu/daktyli byłby za
słodki, więc następnym razem wybiorę tradycyjny pieczony spód.
**** - przy dosładzaniu i rozrzedzaniu masy należy mieć na uwadze fakt
iż położymy na niej wilgotne jabłka. Polecam dodać do masy minimalną
ilość mleka/płynnego słodu - dosłownie na tyle, żeby masa dała się
rozsmarować na dnie tortownicy, nie może być lejąca!
- jeżeli obawiacie się poddawania orzechów obróbce termicznej, dodajcie je do wiórków po ich uprażeniu.
- spód w razie czego można zastąpić dowolnym spodem spośród tych na tarty.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
3 komentarze:
Woow, ależ to pięknie wygląda! Muszę koniecznie zrobić :)
http://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Wyglada pysznie :) nigdy nie robilam zadnej tarty i stad moje pytanie: Tej tarty się nie piecze?
Tak dokładnie, tej tarty nie trzeba piec, chyba że wybierzesz spód z którejś z poprzednich tart, znajdziesz je tu: https://nie-umiem-gotowac.blogspot.com/search/label/tarta wówczas jak najbardziej pieczesz. Od siebie poleciłabym spód z dominantą mąki kasztanowej - jest najsmaczniejszy, nie taki sypki i duszący jak z kokosowej (:
Prześlij komentarz