To nie jest najpiękniejsze ciasto, jakie kiedykolwiek upiekłam.Również nie dostało ono najładniejszych zdjęć, jakie potrafię zrobić. Jak inaczej mogę się wytłumaczyć przyznając, że moje doświadczenie z bezą jest co najmniej liche, a z bezą włoską już w zupełności niet? Jak inaczej, jeśli lemon curdu jest tak niewiele, bo.. cholera, wyszedł za smaczny? :D Głupia ja, ale są powody, dla których opublikuję ten przepis. Po pierwsze dlatego, że jest wiele tych, które mają lepszą rękę do bezy, przez co efekt na pewno będzie lepszy, a po drugie, co najważniejsze - to ciasto jest obłędne w smaku. Obłędne.
Wytrawne, acz słodkie, lekko wilgotne ciasto, kwaśny lemon curd i nie przesadnie słodka beza. Smakowały wszystkim, nawet największemu krytykowi moich paleo wypieków, a zachwyt Mamy, dla której ciasto piekłam był nie do opisania, więc jeśli macie cytryny i nie straszna Wam beza [bo mi tak, choć wciąż się uczę (; ], to lećcie do kuchni i próbujcie, bo warto!
SKŁADNIKI:
(na foremkę 16cm)
Spód brownie:
- 60g masła
- 150g gorzkiej czekolady
- 3 jajka [1 jajko + 2 żółtka i 2 białka oddzielnie]
- 35g ksylitolu
Lemon curd:
- 3 cytryny [u mnie 1 duża i 2 niewielkie]
- 35g ksylitolu
- 2 bardzo płaskie łyżeczki mąki skrobiowej [ziemniaczana/tapioka/ararutowa]
- 2 jajka
- 1-2 łyżeczki masła
Beza włoska:
- 1 duże białko
- ok 1/4 łyżeczki soli
- 50g ksylitolu
- 40ml wody
W największej misce rozmieszać na jednolitą masę jajko i dwa żółtka. Masło z czekoladą roztopić w kąpieli parowej lub mikrofalówce. Białka ubić na sztywną pianę, a następnie ciągle ubijając dodawać stopniowo cukier. Ubijać do momentu, w którym całość zamieni się w sztywną zbitą masę na bezę.
Powrócić do jajek. Mieszając przelewać stopniowo czekoladę, połączyć dokładnie, a następnie wmieszać pianę z białek. Przelać do tortownicy o średnicy 16cm. Piec w 175 stopniach przez ok 20 minut, a następnie odstawić do całkowitego przestygnięcia, ciasto również lekko opadnie. Po tym czasie ciasto można przekroić na dwa równe blaty.
Cytryny porządnie wyszorować i sparzyć wrzątkiem. Z każdej z nich otrzeć skórkę do białej warstwy [najlepiej robić to poprzez folię gospodarczą], a następnie zrolować lekko ugniatając ręką, poprzekrawać na pół i wycisnąć sok z każdej z połówek. Wszystko umieścić razem w rondelku, dodać ksylitol, skrobię i jajka. Umieścić rondelek na małym ogniu i podgrzewać mieszając jednocześnie do momentu doprowadzenia do wrzenia. Dodać masło, najlepiej zaczynając od jednej łyżeczki, a drugą dodać w razie, gdyby masa była nadal zbyt gęsta. Gotować 2-3 minuty, zdjąć z ognia i zmiksować za pomocą blendera w celu pozbycia się grudek i ujednolicenia masy. Masa stanie się również jaśniejsza i lekko rzadsza.
Odstawić na chwilę do przestygnięcia, a następnie wyłożyć na spodni blat i przykryć wierzchnim blatem.
Ksylitol wraz z wodą umieścić w rondelku na niewielkim ogniu. Podgrzać do momentu, w którym ksylitol rozpuści się zgęstnieje. W tym czasie białko ubić z solą na pianę. W momencie, w którym woda z ksylitolem zagotuje się, zdjąć z ognia, przełączyć obroty miksowania na najwyższe i nie przerywając ubijania dolewać do piany wodę z ksylitolem cienką stróżką. Ubijać jeszcze przez ok 7 minut, do momentu, w którym beza będzie już chłodna, stanie się gęsta i bardzo puszysta.
Przełożyć do rękawa, lub rozsmarować szpachelką na powierzchni ciasta tworząc fantazyjne kształty. Bezę można przyrumienić w piekarniku lub opalić palnikiem.
Przechowywać w lodówce, lub zjeść od razu (;
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
1 komentarze:
Spektakularny!
Uwielbiam brownies. I lemon curd. I bezę.
To jest chyba idealne ciasto dla mnie...
:)
Dziękuję za udział w akcji 'Dla mamy' na Mikserze.
Kasia
www.lejdi-of-the-house.bloog.pl
Prześlij komentarz