Wracając ostatnio z pracy wpadłam do mięsnego z zamiarem zakupu wątróbki jakiejkolwiek na szybki obiad. Ot zetrzeć marchew na surówkę, wrzucić mięso na patelnię, zjeść i wracać do reszty obowiązków - ten weekend zdecydowanie nie był przeznaczony na stanie przy garach.
Wątróbki wyszło na dwie porcje - obiad i kolację, ale na kolację miałam już inne plany [surówkę z marchwi, bo standardowo starłam za dużo (; ], więc postanowiłam zrobić coś, co chodziło za mną od dawka - zmielić wątróbkę na pastę (:
Dla urozmaicenia upiekłam krakersy, choć osobiście uważam, że jak w wersji obiadowej, tak i na zimno wątróbką najlepiej komponuje się z surową marchewką. Same krakersy jednak są bardzo fajną propozycją zakąski, a ich przygotowanie to tylko kwestia zmiksowania wszystkich składników w blenderze. Szybko i przyjemnie, a i konsystencja ciasta pozwala na swobodne rozwałkowywanie go na blasze. Coś czuję, że będą modyfikacje (:
Co do samej pasty - podaję bez sprecyzowanych proporcji - musicie dobrać sami ile pasty chcecie uzyskać. Ja z kawałka ok 450g zjadłam niecałą połowę, resztę przerobiłam na pastę, której całość widać na poniższym zdjęciu.
Oryginalny przepis na krakersy pochodzi stąd
SKŁADNIKI:
- wątroba wołowa
- smalec
- ok 1/2 cebuli
- 2 ząbki czosnku
- rozmaryn i majeranek
ponadto:
- sól, pieprz, kurkuma
- 1-2 łyżeczki miękkiego masła/smalcu/oleju kokosowego
- bulion dla konsystencji*
Wątrobę opłukać, oczyścić z błonek w razie potrzeby, pokroić w drobną kostkę. Czosnek obrać i posiekać. Na patelni rozgrzać smalec, a następnie zeszklić na nim pokrojoną w kostkę cebulę, rozmaryn i majeranek. Dodać wątrobę, smażyć z każdej strony, niezbyt długo, jednak do momentu, w którym środek będzie już tylko nieznacznie zaróżowiony. Pod koniec smażenia dodać czosnek i smażyć jeszcze ok 5 minut.
Zdjąć z ognia i przestudzić, a następnie umieścić całą zawartość patelni w kielichu miksującym. Zmielić na jednolitą masę doprawiając do smaku, dodać tłuszcz i w razie konieczności bulion.
KRAKERSY SEZAMOWE**:
- 1 jajko [można pominąć zastępując zwiększoną ilością tłuszczu]
- 2 łyżki tahini
- 1 łyżka masła/smalcu/oleju kokosowego
- 1 łyżka musztardy dijon
- garstka sezamu
- sól, pieprz, kurkuma do smaku
- mąka kokosowa, ilość uzależniona od jej chłonności
Wszystkie składniki prócz mąki umieścić w kielichu miksującym i ubić na jednolitą masę. Ciągle mieszając dodawać po łyżeczce mąki kokosowej, aż powstanie jednolita, dająca się zbić w kulę plastyczna masa.
Ciasto umieścić na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i rozwałkować przez folię gospodarczą na placek o grubości ok 3-4mm. Jeszcze przed włożeniem do piekarnika pociąć na odpowiadające nam wielkością kawałki.
Piec w 170 stopniach przez ok 10 minut lub bo zrumienienia krakersów na brzegach.
UWAGI:
* - ja nie dodałam bulionu, bo go nie miałam. Pasta jest dość zbita, stąd pomysł o reguowaniu jej konsystencji bulionem właśnie, ale może to też być sam tłuszcz
** - krakersy niestety nie zaliczają się pod protokół autoimmunologiczny, jednak przepis można swobodnie modyfikować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
0 komentarze:
Prześlij komentarz