Gdzieś mniej więcej rok temu, może dawniej, pierwszy raz
próbowałam pasty słonecznikowej roboty mojej Mamy. Właściwie pierwszy i
ostatni, bo nie wiedząc czemu, mimo że mi smakowała, to jakoś odkładałam w
czasie jej samodzielne wykonanie. Fakt, że jednym z powodów jest brak chleba
[no, prawie – chlebojadom polecam położenie pasty na Kromce w 5 minut KLIK ],
ale że kupiłam większą niż zwykle paczkę słonecznika postanowiłam ponownie
pokombinować i nieco pastę udziwnić.
Wyszło gęste mazidło, w sam ras do pieczywa lub.. bo
wyjadania łyżeczką :D Bo trzeba się nieco powstrzymywać przed zjedzeniem
całości od razu (; Zależnie od upodobań możemy regulować gęstość pasty. Więcej
oliwy oraz koncentratu pomidorowego da zaczątek do całkiem niezłego zamiennika
pesto, będącego dodatkiem do mięs, albo sosem do makaronów lub sałatek, zaś ci,
którzy jedzą nabiał mogą spróbować użyć dodatkowo jogurtu naturalnego.
SKŁADNIKI:
[1 mała porcja]
- 4 łyżki słonecznika łuskanego
- koncentrat pomidorowy [użyłam niecałą połowę najmniejszego
dostępnego w sklepach słoiczka]
- 2-3 suszone pomidory
- kilka oliwek [dałam ok 4-5 mocno aromatycznych]
- odrobina oliwy na konsystencję
- odrobina oliwy na konsystencję
- sól/pieprz/czubryca zielona
Słonecznik zmielić w blenderze
lub młynku do kawy na jednolitą masę, dodawać stopniowo resztę składników
doprawiając do smaku. Przełożyć do pojemniczka i przechowywać w niezbyt ciepłym
miejscu.
1 komentarze:
świetna, nienudna w smaku pasta!
Prześlij komentarz