To miała być w ogóle pasta bez wpisu. Co najwyżej jedno zdjęcie na fanpage, ot dla przepisu. Robione telefonem. Bo mi się nie chciało, a i sama pasta to żaden oryginalny wymysł.
Niemniej w trakcie przygotowywania talerza już tak bardzo zaczęło mi się podobać, że stwierdziłam, że zrobię to zdjęcie na fanpage aparatem, a.. potem poszło już jak widać (;
Kolejnym powodem jest ten, że szprotki, o ile są fajnym źródłem wapnia, o tyle nie każdemu podchodzi ich smak, konsystencja, lub choćby sama świadomość zjadania ryby w całości, razem z tym, co ryba posiada poza mięskiem, dlatego niech pasta będzie również inspiracją dla takich właśnie osób. Ja sama jadłam szprotki bez głowy, a zawartość i tak nieco rosła mi w ustach, po prostu nie przepadałam za ich smakiem, za to pasta hmm zniknęła jednego dnia na śniadanie i kolację (;
SKŁADNIKI:
- szprotki wędzone
- suszone pomidory
- musztarda
- zielone oliwki
- kurkuma
+ opcjonalnie majonez, ja użyłam TEGO
+ inne dowolne dodatki/przyprawy
Zużyłam ok 24 szprotki, chyba z 5 suszonych pomidorów, po łyżeczce musztardy, majonezu oraz kurkumy, a także ok 5 oliwek. Tak plus minus.
Wszystkie składniki należy zblendować na jednolitą masę, a następnie zajadać się do woli. W moim przypadku debiut na blogu - zielony ogórek, czyli coś, czego nie jadłam praktycznie wcale, a dziś mam za sobą jedną sporą sztukę, bo jak się okazało trawię je całkiem nieźle, a stanowią rewelacyjną bazę do kanapki. Rewelacyjną (:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
5 komentarze:
Super pomysł na pastę kanapkową :)
czy szprotki obierasz?
Oh, broń Boże, wszystko jak leci mielę! (;
Z glowkami i kregolupkami?
I z ogonkami również, ale jak kogoś to brzydzi, to można bez, choć jednak polecam się przełamać, zwłaszcza jeśli ma się blender na tyle dobry, żeby przemielił wszystko na jednolitą pastę.
Prześlij komentarz