Głupia nazwa, prawda? Strasznie nie lubię tego słowa, mimo że jest tak smakowite, zwłaszcza kiedy patrzy się na te cudowne cukierki. Niemniej - czy jest polskie słowo, które dobrze oddaje znaczenie tych słodkości? Nie są to czekoladki, nie są to krówki, praliny ani również cukierki. Ot, rozpuszczająca się w ustach masa. Trzyma ładnie kształt i formę, choć lepiej trzymać ją w lodówce, coś jak.. czekoladki lodowe? Pamiętacie ich smak? (:
SKŁADNIKI:
(ok 10 sztuk)
opcja I:
- ok 30g łuskanych pestek słonecznika
- ok 2 paski gorzkiej czekolady rozpuszczonej w kąpieli parowej
- opcjonalnie dowolny słód, raczej zbędne
opcja II, surowa:
- tyle samo słonecznika
- surowe kakao + płynny olej kokosowy/słód do rozrzedzenia masy
Słonecznik zmielić na pastę w blenderze lub za pomocą wyciskarki do soków. Połączyć z resztą składników do uzyskania konsystencji bardzo gęstego miodu. Przełożyć za pomocą dwóch łyżeczek do papierowych foremek lub do foremek sylikonowych i schłodzić w lodówce. Masa bardzo ładnie zastyga i trzyma formę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
2 komentarze:
Obłędnie wygląda! <3
Super! :)
Prześlij komentarz