Pół dyni już za nami, pora na przepis obiadowy.
Jak już prawdopodobnie kiedyś pisałam , na dietę bezglutenową przeszłam z dnia na dzień nie robiąc żadnych wyjątków. Jednego konkretnego dnia odstawiłam każdego rodzaju bułki, ciasta, ukochane niegdyś rogaliki, ciasto francuskie i oczywiście - makaron. Jeden z bardziej lubianych przeze mnie glutenowych produktów. O dziwo i za nim jakoś nie było mi tęskno, w końcu paleo dało mi tak szeroki wbrew temu, co kiedyś myślałam wachlarz możliwości, że przestałam o nim myśleć i nawet nie ugięłam się na namowy lubego o zjedzenie bezglutenowego makaronu, który kupiłam gdzieś w zeszłym roku. Makaron siedzi zamknięty w słoju i ma się dobrze, niech lub zje (:
Co mnie cieszy przeogromnie, w końcu udało mi się przestać planować zakup, a po prostu kupić tarkę do warzyw. Mała cudeńko kosztowało jedynie 15zł, z jednej strony obiera warzywa, z drugiej za jednym pociągnięciem tworzy kilka nitek warzywnego spaghetti. A więc kupno spiralizatora odkładam na kiedyś tam, bo jak okazuje się, takie maleństwo zdaje swój egzamin celująco, a kosztuje dokładnie dziesięć razy mnie. Cudownie (:
Drugą połówkę dyni postanowiłam wykorzystać jako bazę do sosu. Przygotowanie, jeśli mamy upieczoną dynię, trwa dosłownie chwilę. Mnie dodatkowo zachwyca fakt, że całkowicie przypadkowo całe danie smakuje jak okrutnie niezdrowe i tuczące spaghetti przygotowywane lata temu przez mojego chłopaka. Mimo, że jedynym wspólnym mianownikiem obu przepisów jest smażony boczek. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że starczyło na dość obfity obiad i jeszcze będę się rozkoszowała resztką na kolację (:
SKŁADNIKI:
(2 niewielkie porcje, lub jedna duża i jedna mała)
- pół upieczonej dyni piżmowej >KLIK<*
- 1 duża cukinia [moja miała ok 30cm długości]**
- wędzony boczek, ilośćdowolna
- pieczarki [u mnie ok 7 niewielkich]
- sól, tymianek, kurkuma
- opcjonalnie - masło
Boczek pokroić w grube plastry, a następnie każdy plaster skroić w kostkę i przełożyć do rondelka ustawionego na niewielkim płomieniu i smażyć. W tym czasie umyć pieczarki i pokroić je w ćwiartki. Kiedy boczek będzie już dobrze zesmażony, dorzucić pieczarki i smażyć chwilę wszystko razem.
Do oddzielnego rondelka wydrążyć miąższ z dyni, zblendować na jednolitą masę, a następnie doprawić solą, tymiankiem i kurkumą do smaku. Następnie doprawioną masę przelać do rondelka ze skwierczącym boczkiem i pieczarkami. Oczywiście tłuszczu spod boczku się nie pozbywamy! (:
Wymieszać do połączenia się składników, w razie potrzeby ponownie doprawić, dodać odrobinę masła.
Cukinię wyszorować dokładnie, a następnie zetrzeć na tarce przeciągając ostrza od początku do końca cukinii, tak, aby uzyskać jak najdłuższe nitki. Posolić i gotować na parze ok 3 minuty. Po tym czasie delikatnie zamieszać, aby dolna warstwa ugotowanej już cukinii znalazła się na wierzchu, a pod spodem jeszcze surowe nitki. Gotować kolejne 3 minuty, po czym zdjąć z palnika.
Tak wygląda mały bohater dzisiejszego wpisu i jego dzieło:
* dynię przed pieczeniem oprószyłam solą i obłożyłam cieniutkimi wiórkami masła
** warto wybrać jak najdłuższą cukinię - wtedy nasze nitki są długości takiej samej, a nawet dłuższe niż te z makaronu
Pin It
Jak już prawdopodobnie kiedyś pisałam , na dietę bezglutenową przeszłam z dnia na dzień nie robiąc żadnych wyjątków. Jednego konkretnego dnia odstawiłam każdego rodzaju bułki, ciasta, ukochane niegdyś rogaliki, ciasto francuskie i oczywiście - makaron. Jeden z bardziej lubianych przeze mnie glutenowych produktów. O dziwo i za nim jakoś nie było mi tęskno, w końcu paleo dało mi tak szeroki wbrew temu, co kiedyś myślałam wachlarz możliwości, że przestałam o nim myśleć i nawet nie ugięłam się na namowy lubego o zjedzenie bezglutenowego makaronu, który kupiłam gdzieś w zeszłym roku. Makaron siedzi zamknięty w słoju i ma się dobrze, niech lub zje (:
Co mnie cieszy przeogromnie, w końcu udało mi się przestać planować zakup, a po prostu kupić tarkę do warzyw. Mała cudeńko kosztowało jedynie 15zł, z jednej strony obiera warzywa, z drugiej za jednym pociągnięciem tworzy kilka nitek warzywnego spaghetti. A więc kupno spiralizatora odkładam na kiedyś tam, bo jak okazuje się, takie maleństwo zdaje swój egzamin celująco, a kosztuje dokładnie dziesięć razy mnie. Cudownie (:
Drugą połówkę dyni postanowiłam wykorzystać jako bazę do sosu. Przygotowanie, jeśli mamy upieczoną dynię, trwa dosłownie chwilę. Mnie dodatkowo zachwyca fakt, że całkowicie przypadkowo całe danie smakuje jak okrutnie niezdrowe i tuczące spaghetti przygotowywane lata temu przez mojego chłopaka. Mimo, że jedynym wspólnym mianownikiem obu przepisów jest smażony boczek. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że starczyło na dość obfity obiad i jeszcze będę się rozkoszowała resztką na kolację (:
SKŁADNIKI:
(2 niewielkie porcje, lub jedna duża i jedna mała)
- pół upieczonej dyni piżmowej >KLIK<*
- 1 duża cukinia [moja miała ok 30cm długości]**
- wędzony boczek, ilośćdowolna
- pieczarki [u mnie ok 7 niewielkich]
- sól, tymianek, kurkuma
- opcjonalnie - masło
Boczek pokroić w grube plastry, a następnie każdy plaster skroić w kostkę i przełożyć do rondelka ustawionego na niewielkim płomieniu i smażyć. W tym czasie umyć pieczarki i pokroić je w ćwiartki. Kiedy boczek będzie już dobrze zesmażony, dorzucić pieczarki i smażyć chwilę wszystko razem.
Do oddzielnego rondelka wydrążyć miąższ z dyni, zblendować na jednolitą masę, a następnie doprawić solą, tymiankiem i kurkumą do smaku. Następnie doprawioną masę przelać do rondelka ze skwierczącym boczkiem i pieczarkami. Oczywiście tłuszczu spod boczku się nie pozbywamy! (:
Wymieszać do połączenia się składników, w razie potrzeby ponownie doprawić, dodać odrobinę masła.
Cukinię wyszorować dokładnie, a następnie zetrzeć na tarce przeciągając ostrza od początku do końca cukinii, tak, aby uzyskać jak najdłuższe nitki. Posolić i gotować na parze ok 3 minuty. Po tym czasie delikatnie zamieszać, aby dolna warstwa ugotowanej już cukinii znalazła się na wierzchu, a pod spodem jeszcze surowe nitki. Gotować kolejne 3 minuty, po czym zdjąć z palnika.
Tak wygląda mały bohater dzisiejszego wpisu i jego dzieło:
* dynię przed pieczeniem oprószyłam solą i obłożyłam cieniutkimi wiórkami masła
** warto wybrać jak najdłuższą cukinię - wtedy nasze nitki są długości takiej samej, a nawet dłuższe niż te z makaronu
27
wrz
2014