Nie wiem skąd mnie naszło na buraka. Może to wspomnienie po torciku buraczanym, który jadłam na swoje zeszłoroczne urodziny? A może z chęci spróbowania upieczenia takiego samodzielnie, bo jeszcze nie próbowałam? Pierwsze buraczane, jakie jadłam było co najmniej niesmaczne, z mocno wyczuwalnym burakiem. Drugie, właśnie ów torcik, było rewelacyjne, kakaowe i wilgotne, z lekką nutką kawy. Podobnie jak tarta jaglana z poprzedniego wpisu, torcik miał zostać zjedzony przez osoby będące na typowej diecie i jedzące typowe słodkie wypieki, więc miałam szczere obawy, jak zostanie ono przyjęte - to w końcu był jeden wielki eksperyment i nawet ciasta nie spróbowałam przed zaserwowaniem go. Nie wiem na ile to było rozsądne, ale nie dość, że buraka kompletnie nie było czuć, to jeszcze.. uff, smakowało :D
SKŁADNIKI:
[foremka 16cm]
Ciasto:
Mokre:
- 1 średni burak [wielkości pomarańczy]
- 3/4 szklanki mleka roślinnego [u mnie migdałowe]
- 1 pełna łyżka miodu* lub syropu klonowego dla 100% wegańskiej wersji
- 1/4 szklanki płynnego oleju kokosowego lub masła klarowanego dla nie-wegan
- 70g gorzkiej czekolady rozpuszczonej w kąpieli parowej
- 2-3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej lub bardzo mocne espresso
- 1 łyżeczka octu
Suche:
- 1,5 szklanki mąk [1:1 gryka, jagło i kasztan]
- 1 łyżeczka sody
- 1 kopiasta łyżka kakao
Masa kakaowo-kawowa:
Przepis opiera się na TYM
kremie, który jest jednocześnie moim ulubionym do przekładania ciast.
Użyłam tutaj jednak nieco mniej mleka, pominęłam whisky i dodałam ok 3
łyżeczek kawy lub więcej. Dosładzałam do smaku, do smaku również dodając
kakao i jednocześnie mając na uwadze założenie, żeby krem był nieco
bardziej gęsty
Buraka wyszorować, umieścić w rondlu wypełnionym wodą i gotować do
miękkości - aż widelec wejdzie do niego bez większego oporu. Następnie
obrać go, pokroić w kostkę i zmielić w blenderze na mus. Połączyć z
resztą mokrych składników - można w dalszym ciągu użyć do tego blendera.
Mąki przesiać do miski, dodać sodę oraz kakao, a następnie przelać mokre składniki i wymieszać dokładnie.
Gotową masę przelać do foremki [tortownica 16cm dla formy tortu lub
blaszka 20x26cm dla formy brownie], a następnie piec w temperaturze 180
stopni przez ok 40-50 minut lub do suchego patyczka**
UWAGI:
* - mój miód był skrystalizowany, więc nabrało się solidnie, przyjmijmy więc dwie normalne łyżki miodu
** - patyczek może być oblepiony ciastem, jednak ciasto nie może być
surowe - poznacie to po tym czy masa na patyczku się błyszczy, czy jest
raczej lepka i zbita.
- ciasto na zdjęciach ma nieco grudkowatą konsystencję, co zawdzięczam
prawdopodobnie mące jaglanej powstałej ze zblendowania kaszy. W
przypadku gładkiej mąki problem nie powinien występować, tak sądzę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
2 komentarze:
Świetna czekoladowa baza pod torty i do tego zdrowa! Cudownie :)
Czy ciasto piekła na termoobiegu? Bo moje się tak wlasnie piecze i widzę ze chyba muszę wyjąć wczesniej
Prześlij komentarz