Zawsze lubiłam makarony. Dziś ciężko mi stwierdzić czy za nimi tęsknię, bardzo prawdopodobne, że tak, jednak wstręt do tego typu produktów robi swoje i raczej nie zamierzam do nich wracać. To czego odmawiać im nie będę to smaku - wszelkiego rodzaju makarony razowe z sosami potrafią smakować naprawdę fantastycznie, dlatego od momentu odstawienia glutenu czasem nachodziły mnie wspomnienia o niektórych z nich, między innymi o spaghetti po bolońsku. Zanim odkryłam w końcu spaghetti warzywne brakowało mi tego sosu, który bez makaronu nie tworzył już tak fajnego dania. W momencie kiedy odkryłam spaghetti z cukinii byłam na protokole i o pomidorach i papryce w sosie mogłam zapomnieć. Tak źle tak niedobrze.
No i w końcu nadszedł dzień, w którym mogłam połączyć ulubiony sos z dozwolonym 'makaronem'. Cóż za wspaniałe odczucie! (:
SKŁADNIKI:
(dwie porcje)
sos:
- ok 360g dowolnego mięsa [u mnie łopatka wieprzowa]
- łyżeczka smalcu
- 1 średnia cebula
- ok 3 ząbki czosnku
- słoik przetworzonych pomidorów* [lub świeżych w sezonie]
- ok 2 łyżki przecieru pomidorowego
- po 1-2 łyżeczki sproszkowanej słodkiej oraz wędzonej papryki i kurkumy
- sól, pieprz oraz dowolne zioła [czubryca zielona, bazylia, oregano, tymianek, zioła prowansalskie etc]
- opcjonalnie szczypta ksylitolu i kilka kropel soku z cytryny
- kilka suszonych pomidorów opcjonalnie
- kiełki do przybrania
spaghetti:
- dwie średniej wielkości cukinie
- odrobina soli
Wybrany kawałek mięsa opłukać, osuszyć w ręczniku papierowym, pokroić na mniejsze części, a następnie zmielić w maszynce. Cebulę oraz czosnek posiekać, przełożyć do szerokiego rondla na rozgrzany smalec, smażyć do zeszklenia, a następnie dodać zmielone mięso, przykryć pokrywką i dusić. Po kilku minutach mięso puści wodę, należy je wtedy lekko przemieszać. Można zalać je odrobiną wody/bulionu i dusić do zredukowania lub od razu dodać pomidory.
Kontynuując duszenie dodać resztę składników - przecier, zioła oraz resztę przypraw do smaku. W międzyczasie nadmiar wody będzie się redukował, dlatego polecam gęstość sosu regulować dodawaniem płynu [czyli dodatkową wodą lub jak w moim przypadku - bulionem].
Kiedy sos osiągnie pożądany przez nas smak oraz konsystencję, a mięso będzie już dostatecznie miękkie można ściągnąć rondel z gazu i przygotować makaron.
Cukinie umyć, odkroić końcówki i zetrzeć na tarce do spaghetti. Lekko posolić, gotować 3-4 minuty na parze [w połowie gotowania lekko zamieszać], a następnie odsączyć z nadmiaru wody np na ręczniku papierowym. Ten krok oczywiście można całkowicie pominąć podając makaron surowy - na zimno.
UWAGI:
* - użyłam domowych pasteryzowanych pomidorów, słoik odpowiadał wielkości mniej więcej standardowej puszki pomidorów.
- jeśli nie posiadacie tarki do spaghetti [to kupcie, jest tania i
rewelacyjna!] ani spiromatu, cukinię można po prostu pokroić w kostkę i
dodać pod koniec. Poniżej zdjęcia takiej propozycji, sprzed tygodnia,
kiedy robiłam sos bez dostępu do mojej tarki.
I wersja spaghetti bez spaghetti:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
6 komentarze:
O! akurat mam jagnięcinę mieloną.. super :)
Wygląda apetycznie ;)
Piękne zdjęcia!
Dziękuję (:
wyszło pyszne :)
cieszę się (:
Prześlij komentarz