Lubicie słodko kwaśne smaki? Ja uwielbiam. Tak samo jak uwielbiam smaki cytrusowe, zwłaszcza we wszelakich deserach. Nic więc dziwnego, że zakochałam się w lemon curdzie i swego czasu często wykorzystywałam go do różnych słodkości. Takim przykładem jest sernik cytrynowy - orzeźwiający, mocno cytrynowy w smaku, pozwala pracować śliniankom, choć z drugiej strony łagodzony słodkim smakiem cukru, ma bardzo delikatną kremową konsystencję, co łącznie tworzy lekki deser, w sam raz na upały.
Jak podaje przepis - sernik jest bez spodu, choć ja wykorzystałam resztę ciastek zalegających mi w szafce.
SKŁADNIKI
Masa serowa:
- 500g twarogu
- 200g dowolnego kremowego serka*
- 6 łyżek lemon curd + 2-3 łyżki na polewę
- cukier puder do smaku [proponuję zacząć od 2-3 łyżek]
- skórka z dwóch cytryn
- sok z dwóch cytryn
- 4 łyżeczki żelatyny + odrobina zimnej wody
Cytryny sparzyć wrzątkiem i wyszorować dokładnie szczoteczką.
W misie umieścić sery, lemon curd, cukier puder oraz skórkę otartą z
obu cytryn i miksujemy blenderem na jednolitą masę. Ser oczywiście może
być uprzednio zmielony, jeśli komuś chce się bawić z maszynką do
mielenia i późniejszym jej czyszczeniem. Jeżeli w serze nadal pozostają
drobne grudki, przecedzić całość przez sito.
Z obranych cytryn wycisnąć porządnie sok i odcedzić. Żelatynę zalać
odrobiną zimnej wody, dokładnie rozmieszać i odczekać chwilę aż
napęcznieje, następnie zalać sokiem i wymieszać dokładnie do całkowitego
połączenia, przelać do masy serowej i zmiksować mikserem lub
trzepaczką.
W tym momencie spróbujcie masy - może być bardzo kwaśna, dlatego cały
czas miksując należy dosładzać po trochu do smaku. Sernik ma być słodki,
ale ten smak nie może górować nad kwaskowatością cytryn.
Masę przelać do tortownicy o średnicy 20cm, a wierzch opcjonalnie przykryć warstwą ciastek/herbatników, lekko wciskając je w głąb, aby zrównały się z serem.
Sernik chłodzimy co najmniej 3-4 godziny, lub przez całą noc. Kiedy
masa zetnie się na tyle, że będzie stanowiła jednolitą bryłę, delikatnie
rozluźniamy obręcz tortownicy, przykrywamy ciasto talerzem, a następnie
obracamy o 180 stopni. Polewamy lemon curdem i posypujemy niteczkami ze
skórki z cytryny.
* - ja użyłam ricotty, bo jest lżejsza od mascarpone, natomiast w
zamian za nią może być albo właśnie mascarpone, albo Philadelphia lub
zwykły naturalny serek homogenizowany.
Lemon curd:
- 2 cytryny
- 1 jajko
- 1 żółtko
- ok 70g cukru pudru [ja dosłodziłam chyba kolejne 5g]
- 1,5 łyżeczki skrobi ziemniaczanej
- łyżeczka oliwy z oliwek lub oleju
Cytryny sparzyć wrzątkiem i wyszorować szczoteczką. Zetrzeć do rondelka
na tarce do skórki - można to zrobić przez folię, żeby uniknąć
niewygodnego czyszczenia tarki z resztek, ale ja to robię bez folii -
tarkę później kąpię w wyciśniętym soku (;
Następnie wycisnąć do środka sok z tychże cytryn, dodać jajko i żółtko i
rozmieszać dokładnie na wolnym ogniu. Dodać cukier oraz skrobię cały
czas mieszając, doprowadzić do wrzenia i gotować 2-3 minuty. Kiedy masa
zgęstnieje zdjąć rondel z ognia, wlać olej lub oliwę, zamieszać i
ponownie doprowadzić do wrzenia mieszając. Gotować kolejne 2-3 minuty.
Dla uzyskania lepszego efektu i pozbycia się grudek zmiksować masę
blenderem, lub przetrzeć przez sito. Do mojego kremu dostała się podczas
wyciskania pestka, więc wybrałam sito, ale blender będzie wygodniejszy.
W lodówce można przechowywać go około tygodnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz